Wieczna Walka
Ogromny las mieszany, w którym znajdują się smocze jaskinie. W lesie płynie też wielka rzeka z czystą wodą.
Offline
Daytona tworzyła obręcze z czarnego ognia i przelatywała przez nie. Stworzyła sobie tor na kształt litery "W".
Offline
Obok smoczycy przemknął Furia. Daytona przyspieszyła i poleciała za nim. Zaprowadził ja nad jezioro.
z.t
Offline
Szła przez las lekko kulejąc z uśmiechem na twarzy . Na reszcie wyrwała się od wszystkich . Usiadła na dużym korzeniu i oparła się o drzewo . Zamknęła oczy.
Offline
Smok wylądował obok dziewczyny .
- Czy ja nie prosiłem żebyś została w domu ? albo najlepiej idź do lecznicy . - powiedział
- Nie pójde do żadnej lecnzicy - warknęła
- Ale ja nie proszę o pozwolenie - powiedział z uśmiechem
Po kilku chwilach leciał z nią na grzbiecie do lecznicy .
z.t
Offline
Furia leciał tu . Tak jak się spodziewała . Trzy czarne kształty lecące w strone obozu . Wyjęłą miecz . Furia zaryczał . Ona zaczęła biec po jego grzbiecie . Stanęła na ogonie . Furia Zakręciłsię i wykatapultował mnie z ogona . Leciałam z mieczem w ręku . To była jedna z naszych metod walki . Runęła na jednego ze smoków i odcięł mu głowę . Skoczyła na innego a furia rzucił się na trzeciego . Smoczysko lunęło na ni ogniem . Wrzasnęła kiedy oparzył ją w ręke . Podbiegła i przecięł mu cały grzbiet. Wydarłs ię i zaczął spadać . Furia nadal walczył . Ona spadała . Nie krzyczała tylko zamknęłą oczy .
Offline
Daytona z prędkością światła złapała Saphirę za nogawkę spodni i wrzuciła na grzbiet.
-Nic ci nie jest?-spytała rudowłosa ze swoim dwuręcznym mieczem w ręku.
Chłopak pokierował Daytone na ostatniego smoka. Jednak ona odmówiła posłuszeństwa i wskazała na horyzont. Kolejne cztery kształty sunące w ich strone.
Offline
Otworzyła szeroko oczy .
- Furia ! - spojrzała na niego wymownie .
- Nie ma mowy ! - wydarł się i rzucił ciałem w dół .
- Nie ma wyboru - warknęła . Skoczyła na grzbiet furii .
- Jeśli to cię zabije to cię zabije mimo tego - powiedział smok
Zaczęła lecieć w stornę smoków . Wokół jej i smoka powstała dziwna aura . Jakby kokon .
- Nie zabije !
Wtedy smok zaział ogniem który spalił dwa smoki . Dziewczyna skoczyła na jednego z nich . Smok syknął . Dotknęła dłonią jego cielska . Wtedy nastąpiłwybuch który zranił oby dwa smoki . Dziewczyna spadłą i uderzyła kilkakrotnie o drzewa . Upadła na ziemie . Nie ruszała się .
- Saphira ! - ryknął furia i poleciałw dół
Offline
Daytona i chłopak spojrzeli za nimi. Wtedy jakaś potężna siła strzepnęła ich w dół. Smoczyca walnęła ciężko w drzewa i uderzyła w ziemię. Tasha przeturlał się kilka metrów dalej razem z nim.
Offline
Furia latałnad lasem nawołując z głębokim smutkiem .
- Saph ! Saphira ! Gdzie ty ...
Coś zrzuciło go do lasu .
Ona zaś leżała a z jej ust , nogi oraz ręki lała się krew .
Offline
Chłopak jęknął. Był cały poturbowany. Tasha podniosła się ciężko i pomogła chłopakowi wstać.
-Dobrze że mój miecz się nie złamał...-mruknęła.
Coś poruszyło się w krzakach. Wyjął srebrny miecz o złotej rękojeści i przygotował sie do ataku. Zerknął na Daytone. Była nieprzytomna. Z krzaków wystrzelił jak z prosty smukły granatowy smok i rzucił się na Tashę.
-Tasha!-ryknął chłopak.
Rzucił się stronę smoka. Niespodziewanie drugi wystrzelił z krzaków i niemalże przegryzł go wpół. Odciął mu łeb i rzucił sie na pomoc rudowłosej. Wbił miecz w pierś smoka. Tasha osunęła się na ziemię nieprzytomna.
-Tasha...
Miecz wypadł z cielska granatowego smoka z brzdękiem a sam smok wbił zęby w lewy bok chłopaka. Jedyne co mogła usłyszeć Saphira to krzyk pełen bólu.
Offline
Jej serce biło ale bardzo wolno praktycznie nie . Ale nie mogła zginąć . Musiała walczyć ... Otworzyłą oczy i wstała . Usłyszała wrzask . Rzuciła się w tamta stronę . Spojrzała na smoka . Rzuciła w niego sztyletem zabijając . Tasha i tadashi leżeli nieprzytomni . Furia przeleciał nad nimi .
- Furia ! Zabierz ich do obozu . Weź daytone ! - warknęła
- A co z toba ?! - krzyknął i złapał ich .
- O mnie się nie martw . będzie dobrze .
Smok skinął głową i odleciał do głównego domku . Zamachałą mieczem . Wytarła krew która byłą na jej wargach . Całą ręka i noga były w krwi . Trzy małe smoki wyskoczył z lasu . Rzuciła się na nie .
Offline
z.t
Offline
Atakowałą stworzenia mimo bólu , cieprienia czy zadawanych ran . Jednego ze smoków przycisnęłą do ziemi .
- Przekaż swojemu panu ... że jeśli którykolwiek z was wróci tu jeszcze ... obiecuje . Zabije was wszystkich ...
Smok wyrwał się i uciekł z resztą . Zamknęła oczy i upadła na bok wypuszczając miecz .
Offline
Smok podleciał i zobaczył ją . Wylądował obok niej . Przytulił ją do siebie .
- Saphira ocknij się błagam cie ! - wrzasnął
Dziewczyna otworzyła oczy .
- Nic mi nie jest ... przeżyje - powiedziała
- Tak się cieszę .
Złapał miecz dziewczyny i podał jej . Podleciał i poleciał do obozu .
z.t
Offline