Wieczna Walka
Tasha objęła go i pocałowała.
-Już lecę po pomoc...
O nie...
-Stój!-ryknął.
Nie zdążył jej zatrzymać. W plecach płomiennowłosej dziewczyny utkwił miecz. Zachwiała się i runęła na ziemię.
-Jednego obozowego idiotę już wykończyłem, teraz czas na ciebie, Karino-do jego uszu dobiegł głos mężczyzny.
Z płomieni wyłoniła się zakapturzona postać z mieczem w ręku. Zanim chłopak dojrzał swój miecz ju został zaatakowany. Ostrze wroga przeżyło mu ramię. Krzyknął i poleciał na drzewo.
Offline
Wstała chwiejąc się na nogach . Jej oczy z jakiegoś dziwnego powou stały sie złote . Cała twarz miała w krwi . Podbiegła i złapała miecz .
Offline
Złapał za miecz i odbił atak. Zaczął zacięcie atakować. w pewnym momencie uderzył w miecz zakapturzonej postaci tak mocno, że wyleciała jej z dłoni.
-To już koniec-powiedział.
-Chyba twój-syknął mężczyzna i w jego dłoni pojawił się nóż.
Wbił go między żebra chłopaka po sama rękojeść. Odwróciła się, gdy chłopak osunął sie na ziemię nieprzytomny. Być może martwy. Ostrze noża minęło serce o kilka milimetrów...
Offline
Widziała leżącą nieprzytomnie daytonę i furie , tasha ... nie żyła i jeszcze zobaczyła jak tadashi umiera ...
- Nie !
Jej wrzask zwrócił uwagę mężczyzny . Wyjął nóż z ciała chłopaka .
- Ty jesteś następna . - powiedział
Złapał miecz i rzucił sie na mnie . Uderzałą w mój miecz energicznie . Starałam się obraniać . Byłam zbyt zmęczona . Musiałam ich pomścić ! Musiałam .
Offline
Nic nie czuł... Nic nie widział ani nie słyszał... Nagle wszystko wokół pojaśniało. Siedział na łące wśród kolorowych kwiatów obejmując płomiennowłosą dziewczynę i całując ja co chwilę. Widział Daytone bawiącą się z Furią. Wiedział że już nic ich nie rozdzieli... Już na zawsze będą razem...
Offline
Walczyła dalej . Nie chciała zginąć . Nie chciała . nagle odepchnęła chłopaka bardzo mocno . Przejechała mu mieczem po szyji . Mężczyzna upadł na kolana dławiąc się krwią .
- To koniec - powiedziała
Wbiła mu miecz w ciało . Mężczyzna padł nieżywy . Ona upadła na kolana . Spojrzała na furie .
- Furia ! - podbiegła do niego .
Nie czuła tętna . Podbiegła kolejno do daytony , tashy i tadashiego . Żyli ale tadashi nie ...
- Nie ... błagam tylko nie to - z jej oczu lały się łzy potokiem - To moja wina ! To ja doprowadziłam do ich śmierci -krzyczała
Z jej oczu nadal lały się łzy . Klęczała teraz przed tadashim .
- Głupio tak gadać do kogoś kto nie żyje i kto mnie wogóle nie kochał ... ale wiedz że zawsze chciałam to zrobić - powiedziała
Nachyliła się i pocałowała go . Odsunęła się . Założyła kaptur na głowę .
- Żegnajcie ... - powiedziała
Usłyszała krzyki . Na polane wbiegli obozowicze . Wstała i uciekłą do lasu obwiniając się za ich śmierć .
z.t
Offline
z.t Tadashi z.t Tasha i z.t smoki
Offline
Weszła na polane na skraju lasu . Jej twarz przypominała twarz psychopaty . Bo naprawdę teraz sie tak czuła . Na środku polany stał chłopak .
- Ty żyjesz ?! - wrzasnął ze zdziwieniem
- Żyje . - odparłam mrocznie - i łakne twojej krwi bardziej niżbyś to sobie wyobraził .
Z rykiem furii skoczyła na niego . Po kilku chwilach na ziemi leżał ledwo żywy .
- Fajnie to tak leżeć widząc swojego kata ? - spytała
- Błagam ... oszczędź.
Zamachnęłą się . Potem słychać było wrzask na cały las . Ruszyła w dalszą wędrówke po lesie .
Offline
Szła przez las . Po chwili posmutniała . Doszła do dziwnej wierzby . Upadła na kolana i podparła sie rękoma .
- Co się ze mną dzieje ? - spytała
Wtedy usłyszała głosy :
Smuutek ...
Zdrada ...
Ból ...
Śmierć ...
- Co to za sztuczki ?! - pisnęła
Jej głos odbił sie echem . Wtedy odwróciła się . Zobaczyła dwie postacie . Oby dwie wyglądały inaczej . Ale była to sama jedna dziewczyna . Jedna znich ta z szyderczym uśmiechem na twarzy zaczęła lamentować:
- Zabije ! Zabije ich wszystkich ! Za te krzywdy ! Za to co mi zrobili - śmiała się
- Czasami trzeba oprzeć się uczuciu zazdrości . Pragniesz miłości ... dlatego pocałowałaś tadashiego kiedy umarł . I tak nikt sie tego nie dowie ... zapomnij . Uciekaj ...
Trzecia postać pokazała się .
- Kochasz go ... nie możesz zapomnieć ... nie potrafisz ... ja umieram ... wzywa mnie druga strona ... urwisko ... spadam do wody .
Wszystko zniknęło . Ruszyła do obozu .
z.t
Offline
Szłam wolno dróżką leśną z Cordis'em u boku.
- Nie wiem co zrobić - mruknęłam.
- Chodzi ci o Obóz? - zapytał smok. Znał mnie doskonale. Westchnęłam. - Po prostu zostaw to wszystko w spokoju. Poczekaj. Zapoznasz się z innymi, znajdziesz przyjaciół. Ja też. A tymczasem musimy sie zadowolić swoim towarzystwem. - Zaśmiałam się.
- Wcale mi to nie przeszkadza - powiedziałam i przysunęłam się bliżej smoka.
- Masz ochotę polatać? - zapytał Cordis z szerokim uśmiechem. Skinęłam głową i wdrapałam się na jego grzbiet. Wzbiliśmy się w powietrze.
Offline
Lecieliśmy nad lasem, raz przy drzewach, raz wśród chmur. Wymienialiśmy uwagi na temat Obozu, wspominaliśmy dawne czasy. Wiatr wiał zbyt mocno, by rozmawiać normalnie, więc otworzyliśmy przed sobą umysły i rozmawialiśmy wewnątrz nich.
A pamiętasz jak mnie znalazłaś? Wtedy, za tym wodospadem. Pamiętam wszystko, mimo że byłem jeszcze w jajku. - Cordis roześmiał sie głośno, a jego śmiech zadźwięczał wśród chmur, przez które lecieliśmy.
Oj tak. To było dziwne uczucie. - pomyślałam, po czym przesłałam tą mysl Cordisowi, który zatoczył krąg wokół drzew i odleciał w stronę Obozu.
z.t.
Offline
Po drodze z domku wziął swój miecz i sztylet. Szukał drogi do pewnego miejsca. Po dość długim czasie znalazł pod drzewem płytę usłana kwiatami. Usiadł przed nią, podciągnął kolana pod brodę i wpatrywał sie w grób byłego dyrektora.
-Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko bez ciebie...-wyszeptał i otarł łzy.
Offline
Przez las była dłuższa ale piękniejsza droga do domku wody . Wdychała piękne powetrze i szła niezwracając uwagi na nic . Nagle jej uwagę przykuł ruch . Zauważyła tam tadashiego . Ruszyłą szybszym krokiem modląc się by jej nie zauważył .
Offline
Usłyszał coś ale nie przejął się tym. Zamknął oczy.
Offline
Ruszyła biegiem nie zwracając uwagi na to czy ją zobaczy czy nie .
z.t
Offline