Wieczna Walka
Saphira, spokojnie. Przy nim musisz mieć nerwy ze stali. Nawet mocniejsze.
Przypomniał sobie te chwile na łące. Może wie coś jeszcze?
Offline
Głupia ! Po co tyle trajkoczesz ! Przecież sama kazałaś mi to zrobić ... ale to było dawno temu ! kilka sekund ... No fakt ...
Stanęłą i przetarła ręką usta . Ponownie krew . Westchnęła .
Offline
Nie uciekaj, Saph...
Złapał ja za rękę i starł palcem krew z jej wargi.
Offline
Nie uśmiechnęła się . Wręcz przeciwnie . Byłą coraz bardziej smutna. Odwróciła się od niego .
- Jestem mordercą ... zabijam bez jakich kolwiek przeszkód ...
Offline
Nie wypuścił jej dłoni.
-Nie obchodzi mnie to.
Odwrócił ją do siebie i pocałował.
-Nic nie zmieni tego faktu, że cię kocham.
Offline
Zamknęła oczy . Kiedy poczułą pocałunek wzdrgnęła się ale odwzajemniła go .
- Ja ciebie też kocham ... -szepnęła .
Po chwili jednak odsunęła się od niego .
- Ale nie wiem co się dzieje ... wtedy kiedy ja ... chciałam go zabić ... coś się działo ... wydawało mi się że śpie ... że to sen ...
Offline
-Tak to jest, kiedy robisz to dla kogoś kto jest ci bliski.
Wypuścił jej dłoń.
Offline
Jasne ... gdybyś wiedział o mnie choć odrobine więcej nigdy byś nawet do mnie nie zgadał ... Jesteś dobijająca ... No ale to prawda ! Cąły czas go kłamiesz ! Cały czas odsuwasz go od siebie ! Chce go chronić ... Przed tem to ci nie przeszkadzał Przed tem nie wiedziałam że klan krwi powrócił ! Czas wrócić na ziemie ... czas zacząć działać !
Zamilkła . Spuściła głowę .
Offline
Pomyślał o Trevorze. Zacisnął powieki, nie pozwalając, by łzy płynęły. Zginął dla tych wszystkich osób w obozie... A to i tak nic nie dało.
Offline
Wyjęła sztylet i przecięła bluzkę przy brzuchu . Odcięła kawałek i zawiązała wokół ręki . Przetarła krew na wardze . Krwawisz ... i to z ust ! Wiesz co to krwotok wewnętrzny ? No ba ...
Offline
Usiadł pod ścianą.
-Co teraz?
Offline
- Ty wrócisz do obozu ... - powiedziała dalej bandażując ranę . - A ja ... - nie dokończyła .
Jedyne sensowne rozwiązanie ? Nie mam wyboru ... Wiem ... tak będzie lepiej ...
Offline
-Ty idziesz ze mną-warknął i wstał.
Offline
Spojrzała na niego i odsunęła się muskając wierzchem dłoni sztylet przy pasie .
- Nie - odparła krótko - muszę zniknąc na pare dni ...
Tygodni ... ewentualnie miesięcy .... no może lat ... ale co mi tam !
Offline
-Saphira...-starał się być stanowczy, ale głos mu się załamał i drżał.
Nie potrafisz nawet rozmawiać z dziewczyną... Dlaczego nie mogę się stąd wynieść!?
Offline